» Odra nasza rzeka
Opole | Jacek Bezeg | 09-10-2012, 23:28:29
Odra usycha?
Ta wiadomość jest niewątpliwie przykra. Okazuje się, że na górnym odcinku Odry nie ma już prawie żadnej regularnej żeglugi. Ostanie rejsy jakie mogliśmy oglądać jeszcze w ubiegłym roku, transport węgla z Gliwic do wrocławskiej elektrociepłowni, przestały być opłacalne, a w każdym razie barki widuje się rzadko. Tańszy jest transport kolejowy, a może samochodowy.
Już kilka lat wcześniej z powodu zaniedbania szlaku ustała regularna żegluga w środkowym biegu rzeki. Jest tam zbyt płytko. Na ekonomię nie można się oczywiście obrażać. Lecz czy tylko o ekonomię tu chodzi? Z jednej strony mamy nieubłagane prawa fizyki. Małe dziecko stanąwszy na cumie przesunie barkę, wprawi ją w ruch. Nie możemy takiego doświadczenia zrobić z pociągiem zawierającym taką samą ilość węgla, czy ze sznurem ciężarówek o takim samym sumarycznym ładunku. Tyle fizyka.
A ekonomia?
W czasach dawniejszych, nazwijmy je czasami ekonomii księżycowej, nie było jednak tak źle jak dziś. Co prawda, mieliśmy u siebie ostatnią dziką rzekę w Europie czyli Wisłę, ale jednak cała Odra była pełnowartościowym szlakiem komunikacyjnym. Pamiętam czasy kiedy żegluga trwała nie tylko dniem, ale i nocą. Tak jak to ma miejsce na większości rzek Europy i na wielu rzekach świata.
Wszędzie na świecie taka zabawa się opłaca. W Polsce nie. Dlaczego? Chyba jednak popełniamy jakiś błąd. Jaki? To temat na doktorat, nie na felieton. Może koszt utrzymania szlaku w zbyt wielkim stopniu przerzucany jest na jego użytkowników?
A przecież konieczna dla żeglugi regulacja rzeki przynosi cały szereg innych korzyści. Zmniejszenie ryzyka wystąpienia powodzi i minimalizacja ich skutków są ważne, ale i trudne do wycenienia. Poprawa czystości wód to uboczny skutek ich natlenienia jakie intensywnie występuje na każdym stopniu wodnym. Budowa elektrowni wodnych, jaka okazuje się być możliwa prawie przy każdym jazie, to nie tylko istotny wkład w system zasilania energią, ale i istotna poprawa jego elastyczności. Rozwój turystyki i sportów wodnych to potencjalne miejsca pracy i źródła dochodów.
Nie mają one w Polsce takich tradycji jak w innych krajach, gdzie pływają statki wycieczkowe i prywatne łodzie rozmaitej wielkości, ale do tego potrzebna jest też stosowna infrastruktura. Gdyby ktoś, jakieś władze lokalne czy centralne, chciał walczyć z bezrobociem, to jest to wydaje mi się jakiś sposób.
Tymczasem odwracamy się do Odry tyłem.
Nie chcemy jej zatrudniać. Nie chcemy na niej wypoczywać. Nie chcemy uprawiać na jej wodach sportów, a przecież umiejętności przy takich okazjach zdobyte mogą być na wagę życia.
Zapominamy też o sentymentach. To przecież dlatego w tym właśnie miejscu powstało kiedyś nasze miasto, że można tu było dopłynąć. Ale zapominamy, też i o tym, że ta rzeka to żywioł. Trzeba go oswajać, opanowywać, ujarzmiać, a przynajmniej kontrolować, obserwować.
Żywioły zlekceważone, jak to ślepe żywioły, potrafią w sposób bardzo nieprzyjemny przypomnieć o swoim istnieniu, o swojej naturze.
Zobacz także: